…..ma nastąpić Apokalipsa, koniec świata.
Jest to któraś tam z kolei przepowiednia jakiegoś nawiedzonego proroka.
Poprzednie się nie spełniły, zobaczymy ( a może i nie) jak będzie się kształtowała
ta przepowiednia, bo już na nas czeka następna taka sama przepowiednia, na dzień 23
grudnia 2012, czyli za rok z ogonkiem
Ta ostatnia nawet została sfilmowana i zakwalifikowana do filmów grozy – ot,taka bajka
dla dużych dzieci.
Okazuje się, że nawet na przepowiedni końca świata można dobrze zarobić.
W USA powstały nawet specjalne bunkry z pomieszczeniami do przetrwania, ze
sypialniami, łazienkami, oraz rocznym zaopatrzeniem w wodę i w jedzenie, ( a co z
papierosami ???)
No dobrze, to ma starczyć na rok ( pewnie gdybym tam była to i na krócej?), ale co dalej?
Jaka jest gwarancja, że po roku życie powróci do starej fomry, a jeżeli ni powróci, to
kto i w jaki sposób będzie naszą cywilizację z powrorem przywracał?
Jak widać, to są wszystko bajki dla (nie)grzecznych i niepoważnych ludzi, które w takie
brednie wierzą. Widocznie mają zbyt dużo pieniędzy ( nie mogliby się ze mną nimi
podzielić) i nie wiedzą w co je zainwestować.
Bo kto może przewidzieć najprawdziwszy koniec świata? Jest to zapisane nam w niebie,
nikt nigdy tej potęgi Bogu nie wyrwie.
Dlatego dosyć pobłażliwie ( jak widać) do tego tematu podchodzę, chociaż…
przyznam się, że gdzieś tam na dnie serca jakaś iskierka niepokoju się tli.
Ale już jurtro w moim blogu opiszę Wam, jak ten koniec świata wyglądał, a może i nie opiszę?
nie zdąże…..
Właśnie popijam sobie poranną kawusię i tak się zastanawiam, czy na tamtym, lepszym
świecie też będzie ona wszechdostępna?
No bo jak tu przetwać, gdyby kawusi miałoby zabraknąć?
A swoją drogą to pan, panie Kawusiu dziwną datę na przeprowadzkę sobie wybrałeś, czemu
akurat dzisiaj, gdy trzeba wg przepowiedni o wieczności pomyśleć, a nie przyziemnymi
przeprowadzkami głowę kłopotać?
Jednak całym sercem jestem przy Tobie i przy Ulce, bo wiem, jakie to jest wielkie zamieszanie
przy takiej zamianie rodzinnego gniazdka i trzymam kciuki, by wszystko udało się po Waszej
myśli.
Dzisiaj zapowiadają następny upalny dzień. Wczoraj zapowiadana burza tylko nas
postraszyła, gdzieś tam w oddali groźnie kilkakrotnie pomruczało i…. nawet ani jedna kropla
deszczu nie spadła. I oby tak było dzisiaj, bo przyznam, że się burzy po prostu boję.
Bardzo nie lubię, gdy gdzieś tam niedaleko strzelają lub grzmią, obojętnie, czy to są race
ozdobne, czy błyskawice burzowe, czuje wtedy wielki niepokój, chowam wtedy głowę w
poduszkę i udaję, że mnie nie ma.
A ponieważ mają to być pono ostatnie chwile tego wspaniałego życia postanowiłam sobie
dzisiaj sprawiać same radości : kawusia, papieroski, dobre jedzonko i relaks przy jakimś
dobrym filnie.
No i czekamy……….