I już po losowaniu. W naszej grupie ( prócz oczywiście naszej drużyny) mamy Czechów.
Rosjan i Greków. No i mamy już pierwsze kompleksy typu : grupa niezbyt mocna, więc
nawet jeżeli z niej wyjdziemy, co oczywiście nie jest wcale takie pewne i tak polegniemy
w grupie pół finałowej, nie mamy szans. Ja też tak uważam, tylko zastanawiam się, po jaką
cholerę w ogóle zgłaszaliśmy nasz akces w organizowaniu tych mistrzostw? Czyżby to
była jedyna okazja, żeby w ogóle w tych rozgrywkach brać udział, bo jako organizatorzy
nie musieliśmy przechodzić eliminacji wstępnych, w których prawdopodobnie już byśmy
przepadli. Może jestem niesprawiedliwa, ale jako przeciętny Polak ( w miarę realnie patrzący
od czasu do czasu na piłkarskie zmagania) nie mam tej wiary, że oto powstanie tak zgrany
zespół piłkarski, jaki był w historycznym już dla polskiej piłki nożnej w 1974 roku.
Pamiętam te wspaniałe emocje, jakie targały Polakami, gdy nasza drużyna pokazywała
to, co umie najlepiej. Wtedy zajęliśmy trzecie miejsce. Piłkarze wielkiej klasy takiej jak
Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Kazimierz Deyna czy Robert Gadocha lub Jerzy Gorgoń
stanowili bardzo zgraną drużynę, świetnie „odnajdywali” się na boisku, celnie
podawali sobie piłkę i celnie strzelali bramki, zresztą Grzegorz Lato w tych mistrzostwach
uzyskał tytuł króla strzelców. A rewelacyjny Jan Tomaszewski zajmował się wtedy tym co
umiał najlepiej ( bynajmniej nie była to jak teraz, polityka) i wspaniale polskiej bramki bronił.
To była naprawdę wspaniała drużyna pod kierownictwem niezapomnianego Kazimierza
Górskiego. Nigdy później nie było takiego trenera jak pan Kazimierz, który świetnie
rozumiał swoich piłkarzy, umiał ich odpowiednio ustawić i przede wszystkim cieszył się
wielkim autorytetem , co na pewno pomagało mu w prowadzeniu tej drużyny.
A teraz? Piłka nożna zleciała na łeb na szyję, a przeciętnemu Polakowi kojarzy się tylko
z aferami i przekrętami, więc jak można uwierzyć w swoją drużynę, no jak????
No może jedno co jest dobre, to troszkę poprawi nam się nieco infastruktura, powstaną
( niestety w kawałkach)nowe autostrady, czy dróg szybkiego ( i wolniejszego też)
ruchu, pozostanie nam kilka nowo powstałych stadionów, no może
rozwinie się też kolejnictwo? Czyli jakieś tam korzyści pozostaną, ale na jakieś większe
piłkarskie atrakcje ie ma co liczyć. No chyba, że nasza drużyna nas zadziwi, tak jak wtedy
w 1974 roku??, w co absolutnie nie wierzę, Ale kciuki za naszych piłkarzy trzymać będę,
parę meczy też na pewno oglądnę. Więc czekamy do czerwca, zobaczymy, co będzie.
Na wszelki wypadek załączam dla naszych piłkarzy symbol szczęścia – czterolistną koniczynkę.