Niby rewelacja, może. trochę , szczególnie dla kieszeni, ale dla radości z palenia papierosów
zdecydowanie mniej. Ci porawda dymek leci, ale to jednak nie to samo.
No ale skoro Święty tak za mnie zadecydował? trzeba się do tego dostosować.
Widzę, że to jednak najlepsza droga do niepalenia, bo mi ten elektroniczny wcale, a to wcale
nie smakuje i już. Może gdyby inny smak papierosa to był, ten mój to ma smak Marlboro,
czyli taki perfumowany W dodatku trzeba go codziennie naładować, a wtedy co?
nie palić w ogóle, czy standartowego papieroska zapalić.
Nie ma to jak wspaniały niebieski Vogue, ech, to tylko marzenia….. chociaż od czasu do czasu
może i do nich wrócę??
I znów człowiek musi się molestować, za jakie grzechy, pytam, za jakie grzechy.
Pieron wie, ile tych dni do końca jeszcze mi pozostało, a tu ciągle muszę sobie NIE mówić.
I jak tu żyć, panie premierze o jak tu żyć.
Zwłaszcza, że za oknem zła, psia pogoda, teraz przyszła do nas głęboka, jesienna szaruga,
co znacznie mi i humor i zdrowie niszczy, co na kościach moich się wyraźnie odbija.
Dlatego nic już więcej dzisiaj nie będę pisała i już.
Trzymajcie się w ten zaszargany czwartek jakoś i do jutra, może i humorek i pogoda
nieco się poprawią do tego czasu.