W sobotę urosły na mojej duszy kolce, całe mnóstwo kolców.
Nie potrafię się ich pozbyć, a może nie chcę?
Tak już będzie przez najbliższe 2-3 tygodnie, aż do czasu, gdy wreszcie się przeprowadzę.
Może wtedy moje kolce gdzieś znikną?
Nie dziwcie się, mam po prostu fatalny humor, każdy dzień zaczyna się i kończy w rozmyślaniach nad tym co było, co jest i nad tym co jeszcze mnie czeka….
A właśnie, czy czeka mnie jeszcze coś dobrego????
Przeraża mnie cała przeprowadzka, Każdy mi mówi, co się martwisz, przecież na plecach sama bagażu nosić nie będziesz.
Mebli i innych klamotów, których jest spora ilość do pakowania, na pewno nie. Ale będę dźwigała za to inny bagaż, bagaż moich wspomnień, chwil w tym mieszkaniu przeżytych, a wierzcie mi, jest to naprawdę bardzo wielki ciężar.
Dlatego przepraszam tych wszystkich, dla których ostatnio jestem nie miła, nie potrafię tego wszystkiego opanować, chociaż przecież o tej przeprowadzce wiedziałam już od pewnego czasu i…. nie nie mogłam wcale z tą myślą do końca się oswoić, a im bliżej jej jest, tym gorzej cierpię.
Teraz zostało mi już rzeczywiście niewiele czasu, pewnie za 2-3 tygodnie to wszystko nastąpi, a potem…..albo będzie dobrze, albo będzie źle……..
Przynajmniej, żeby noce przynosiły jakąś ulgę, też nie, bo mimo przebytych masaży, ból w okolicy kręgosłupa i obręczy barkowych jest tak wielki, że potrafi mnie 2-3 razy w ciągu jednej nocy obudzić. Jestem wtedy cała zdrętwiała, nie mogę przybrać żadnej wygodnej pozycji, takiej, by ból nie dokuczał, więc muszę wstawać i chodzić po pokoju, tam i z powrotem, tam i z powrotem. Wreszcie zmęczona znów padam i zasypiam na jakieś 2-3 godziny. Do diabła z takim odpoczynkiem. Trochę się dziwię tym moim bólom, bo przecież pogoda jest całkiem przyzwoita, świeci słonko, deszcz ne pada, a jednak ból dotkliwie dokucza, Dzisiaj wstałam już całkiem zamulona po takiej przespanej na raty nocy. Więc reasumując, wszystko to co się ostatnio koło mnie dzieje ma bardzo zły wpływ na moje psychiczne samopoczucie.
Przepraszam za dzisiejszy blog. Nie napisałam go, by wzbudzić w kimś współczucie dla mnie, ale po prostu gdzieś te swoje żale wylać muszę, inaczej mogłoby to się źle dla mnie skończyć.
Po prosu proszę tylko o wyrozumiałość dla mnie, czasami jest tak, że na człowieka przychodzi zły okres i wtedy nawet ten najsilniejszy człowiek nie potrafi wszystkiego opanować, ja niestety do silnych osobowości się nie zaliczam. Nie chcę się poddawać, walczę, ile się da, walczę z tym, co mnie gnębi, ale niestety z różnymi skutkami, bardziej negatywnymi niestety, niż pozytywnymi.
Dosyć moich psychicznych wynurzeń na dzisiaj, nie można wszystkim wokoło zatruwać przecież życia swoimi niepowodzeniami.
Zatem wszystkim życzę miłego i spokojnego poniedziałku.
Szczególnie pozdrawiam moją Ulkę, chociaz to dopiero poniedziałek – niech czas odpoczynku na wsi przyniesie Ci Uleczku pełen relaks.
No i dziękuję za mile słowa na Face Booku.
Posyłam Ci Ulku poniedziałkowa różę, by i Tobie i wszystkim ten tydzień miło się rozpoczął.