Smok Wawelski

Smok Wawelski już przed wiekami  na Wawelskim Wzgórzu zamieszkał, ale ciągle oczekuje na dziewicę, która zostanie mu do pożarcia podana. Jak dotąd żadna widać nie zaspokoiła jego żądzy 🙂
Czemu akurat dziewicę, a nie jakąś tłustą niewiastę, czyli smaczny kęsek? –  tego akurat nie rozumiem, ale trudno przecież na gustach Smoka się wyznać………
Dzieci, jak widać wcale się tego potwora nie boją i tłumnie oblegają jego pomnik. A ten co jakiś czas groźnym ogniem zieje, przypominając o konieczności daniny. Zresztą dzieciaki go nie interesują. On potrzebuje raczej rasowej, ślicznej dziewczyny o niebieskookim spojrzeniu i o ponętnych kształtach,
A może któraś z hożych  niewiast poświęci swoje dziewictwo i uwolni w końcu Kraków od tego potwora???
Oczywiście tłumy turystów Smoka oblegają, czekając ze swoimi aparatami fotograficznymi na moment, gdy znów groźnie ogniem będzie rzucał w prawo i w lewo swoje złe spojrzenie tam posyłał, dybiąc  na tę jedną, jedyną, któraś jakoś ciągle się nie pojawia……. widać, że te, które u go odwiedzają, nie odpowiadają smoczym zamysłom.
Wczoraj dopiero późnym popołudniem wyruszyłam w swoje pokemonowe wędrówki, ale opłacało się, nie dość, że złapałam kilka kulek na Pokemono – stopach, kilka nowych i starych Pokemonów, to jeszcze doczekałam się pięknie zachodzącego nad Wisłą słonka.


Widok naprawdę uroczy, gdy słonko  kąpiąc się w Wiśle ostatnie swoje promyki ku nam posyłało………….

A już późnym wieczorem, gdy słońce już się skryło za horyzontem i ciemny wieczór zapadał, podziwiałam pięknie oświetlone barki nad Wisłą, z których dochodziły różne gwary rozmów, przerywane muzyką taneczną.
Bo jak bawić się, to tylko w sobotni wieczór!!!

Czyli mimo, że nie zapowiadał się dla mnie dobry dzień (trochę mnie bóle kości w dzień nękały), jednak okazało się, że spędziłam bardzo miły wieczór nad Wisłą.
Nawet przeprowadziłam małą konferencję z kilkunastoletnim zapaleńcem Pokemonów, wymieniliśmy swoje doświadczenia, przy uśmiechach jego Mamy i Cioci, pewno zadziwieni byli, że takie wariactwo ogarnia nie tylko młodzież, że nawet nieco „wiekowi” też zainteresowani są takimi zabawami.

Dzisiaj też pewnie wyruszę na moją pokemonową wędrówkę,  tym bardziej, że zapowiada się kolejny piękny dzionek, ale jeszcze nie mam wytyczonej trasy, może odwiedzę okolicę Barbakanu i Bramy Floriańskiej? Chociaż w tak upalny dzień bardziej przydałoby się baraszkowanie nad wodą, ale Planty też przynoszą lekką ochłodę, tym bardziej, gdy w pobliżu jest fontanna. Ciekawa jestem, czy w tym stawku na Plantach, obok ulicy Basztowej,  pływają jeszcze jak ongiś łabędzie???
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam bardzo wcześnie, bo jeszcze przed godziną czwartą rano, po prostu czułam się już wyspana, może dlatego, że jak na mnie dosyć wcześnie wczoraj zasnęłam?
Zresztą dzięki temu mogłam zrobić sobie przed poranny pomiar cukru, czyli około 4 rano, wg zalecenia pani doktor, raz na jakiś czas powinnam mierzyć cukier i o 12 w nocy i właśnie o 4 rano. Nie muszę dodawać chyba, że był on w normie? 🙂 I całe szczęście, chociaż ciągle muszę uważać na to co jem, ja o cukrzycy mogę (chociaż nie powinnam) zapomnieć, cukrzyca niestety nigdy o mnie nie zapomni. Taka jest prawda!!!
W Każdym bądź razie przed godziną szóstą rano byłam już po wszystkich moich porannych rytuałach, to znaczy po zjedzonym śniadaniu,po kawusi i po zażytych lekach. Najbardziej nie lubię tej ostatniej właśnie czynności, bo muszę zażyć aż 5 tabletek, na całe szczęście tylko raz dziennie, nie mniej muszę zawsze o tym pamiętać, dlatego najlepiej jest to uskutecznić zaraz po śniadaniu, żeby potem nie martwić się, że ta konieczność ucieknie mi gdzieś z głowy.

Życzę wszystkim pięknej i uśmiechniętej niedzieli.Szczególnie tym, którzy właśnie kończą swój urlop, no i dzieciaczkom, dla których jest to już jest ta ostatnia  wakacyjna niedziela.