dla poprawienia humorku

Tajemniczy Ogród Bemolka

Uwielbiam kwiaty……. tak kolorowo……..

A te tulipany…….pełne słońca………

I kwitnąca jabłoń,strojna,jak panna młoda do ślubu…….

 I jak tu nie kochać wiosny?????

Dziękuję Bemolku,że  dzięki Twoim zdjęciom mogłam poprawić swój humor u schyłku dnia .

Reklama

Buuuuu Buuu

Do kitu dzień,to i do kitu cały tydzień.

Nie pomogły mi nawet dzisiaj pachnące bzy (ach,jak cudnie już  pachną)……..

Byłam dzisiaj po pierwsze płaczliwa…

Po drugie byłam na nie…..

po trzecie jakaś nerwowa……

po czwarte,piąte i dziesiąte……..

A może to z głodu????? 

Jak szybko mijaja chwile…..


        


Oj mijają,mijają…..


Zwłaszcza te nocne…


Ledwie człowiek głowę do poduszki przyłoży i senna mara go owionie,już blady świt go budzi.


Właśnie wstaje nowy tydzień…..


No i jaki on będzie,prócz tego,że pracowity,jak zawsze????


Co mnie czeka w nim miłego,jakie niezbyt miłe chwile przyniesie????


Ile łez,uśmiechów,bólu fizycznego,czy psychicznego mi da???


Chyba mam jakieś niezbyt pozytywne nastawienie już od poniedziałku,czyżby przeczucia???


Jestem poprostu….zmęczona tym życiem,tą szarzyzną,tym,co tak praktycznie nie zmienia się…


Już wiem,co mi dolega.


To ból duszy,bo…… nagle…jestem…samotna,zawieszona w próżni…bez tych najbliższych koło siebie na codzień….


Pewnie,że istnieje telefon,myśli o mnie i siostra i Magda,ale to nie to samo.


Kiedyś ich miałam koło siebie…..


Teraz koło siebie mam Monikę i jej rodzinę,jakże bliscy,a jak dalecy zarazem….


Myślę,że już lepiej żyłoby mi sie całkiem samej,


bez tego pozoru,że jestem w rodzinie…


Uboga krewna…..


Mam tylko własny pokój,w którym mogę się zamknąć,jak w skorupie,mam własną ( na szczęście) łazienkę,ten pozór intymności…


Reszta to już wspólna,czyli ….nie moje…….


Ech!!


Zazdroszczę,tak zazdroszczę  tym koleżankom,które już są,albo wkrótce zostaną babciami.


Rozmawiają o tym na czacie,cieszą się,a ja udaję,znów udaję,że się cieszę z nimi ,chociaż wiem,że mi takie szczęście nigdy dane nie będzie…


Ech życie…..


Same pozory……


No dobra,zaczynam następny tydzień pozorów i udaję,że jestem szczęśliwa….


A może w pewnym sensie jestem???


Bo szczęście jest tak względnym pojęciem,że trzeba cieszyć się z tego, co się ma, a nie sięgać nie wiadomo gdzie,w chmury…


Mam dwie ręce,dwie nogi,siebie….


Mogę pracować,mam dach nad głową (chociaż nie ten wymarzony),nie jestem śmiertelnie chora,tak,jak wielu tych pacjentów,których na codzień spotykam w przychodni….


Zawsze,gdy patrzę na takiego człowieka,na którego życie wydało już wyrok śmierci ,dziękuję Bogu,że to nie jestem ja….


Dosyć narzekania,trzeba zebrać się w sobie i zaczynać tydzień z uśmiechem na twarzy.


A może to właśnie ten szczęsliwy tydzień na mnie czeka???


POWODZENIA