GOŚĆ

GOŚĆ W DOM…BÓG W DOM….



   Kraków powitał dzisiaj Ojca św.


Benedykta XVI


  




Udało i mi się podejść w okolicę  okna na


ul Franciszkańskiej…..


Niestety,przyszłam zbyt późno i stałam bardzo daleko,tak daleko,że nie udało mi się nawet dostrzec przejeżdżającego obok papamobile z Ojcem św.


W momencie Jego przejazdu tłum raptownie  urósł w górę,nawet mój aparat nie uchwycił tego momentu.


Stałam koło krakowskiej Filharmoni,na balkonie  artyści Filharmoni przywitali Ojca św.muzyką,spejalnie na ta okazję chyba skomponowaną.


Dobrze,że szybko wróciłam do domu ( przecież mieszkam kilka kroków o tego miejsca),bo zdążyłam jeszcze  oglądnąć w telewizji przeprowadzoną transmisję spod okna na ul.Franciszkańskiej.


Oczywiście,zgodnie z tradycją Ojciec św.pokazał się na chwilę w oknie i przemówił.


Byłam wzruszona,miałam łzy w oczach….


Ciągle jednak wspominam tamte spotkania….


Gdy  Jan Paweł II przyjechał z pierwszą swoją pielgrzymką ,stałam godzinami pod tamtym oknem. 


Stałam i czekałam,śpiewając z tłumnie zgromadzoną tam młodzieżą( jeszcze wtedy do niej też należałam) :”Słuchaj Ojcze jak Cię błaga lud, przemów do nas chociaż kilka słów”


I w końcu wywołaliśmy Go do okna,stanął w nim uśmiechnięty,jeszcze wtedy młody i zdrowy i  przekomarzał się z nami ,


Pamiętam,jak po przyjeździe z Zakopanego mówił do nas :”Tatry dzisiaj pogniewały się na mnie i schowały sie w chmurach i wcale się nie dziwię,bo zamiast po górach dzisiaj spinam się po oknach”


A potem śpiewał z nami pieśni,modlił się ,a na końcu błogosławił ,życząc nam dobrej nocy.


Pamiętam kolejne Jego wizyty w Krakowie i zawsze te kilka chociaż słów, płynące z Jego ust do nas,płynące zawsze z okna na Franciszkańskiej.


I pamiętam ten Jego ostatni raz,gdy właściwie żegnał się już z nami,jakby wiedząc,że już nigdy do nas nie powróci,mówiąc:”Jakby ktoś się pytał o adres, Franciszkańska3″


Wspominam też te tragiczne chwile kwietniowe zeszłego roku,gdy podczas Jego agoni,a potem już po Jego śmierci też gromadził się tłum młodzieży i wiernych pod tym samym oknem,w którym stał już tylko Krzyż.


I jak tu nie płakać???


Żal,ogromny żal, za umiłowanym naszym Ojcem św. Janem Pawłem II-gim nigdy nie przeminie…


A dzisiaj mamy tak dostojnego Gościa w Krakowie,następcę Wielkiego Jana Pawła II,który też dzisiaj do nas mówi:” Nie lękajcie się,otwórzcie drzwi Chrystusowi”….


Teraz, gdy odwiedził Polskę,odwiedził Kraków,gdy starał się do nas przemówić w naszym ojczystym języku stał się nam jeszcze bardziej bliski,jeszcze bardziej „nasz”


Ale żal i smutek we mnie i tak  pozostał…..



Reklama

DZIEŃ MATKI

                                   

To wielki cud , powołać i wydać na świat nowe życie,

Ty mi je dałaś wraz ze swoją  macierzyńską miłością,

Zawsze byłaś ze mną  ,przy mnie ,w sercu  Twym bycie,

Matko moja…

 

Odkąd pamięć moja sięga, widzę blask Twojej miłości,

Kochaniem wielkim wodzącym za mną oczami swoimi,

Pełna  obaw,  pierwszych potknięć moich , pełna czułości,

Matko moja..

 

Przez lata dając mi znaki jak postępować z uczuciami mymi,

Byłaś  przewodnikiem przez życie , nauczycielem moim,

Dałaś mi słowa które były dla mnie słowami ważnymi,

Matko moja…

 

Zabrałem te wskazówki ze sobą wychodząc z domu,

Były przez lata najlepszym moim drogowskazem,

Ty wiedziałaś ,że mając je, nie zrobię krzywdy nikomu,

Matko moja…

 

Odeszłaś cichutko od nas, tak jak  cicho i pięknie żyłaś,

Zawsze skromna , kochana , jesteś światem moim całym,

Zostań w moim sercu … zawsze przecież w nim byłaś,

Matko moja….  

 

(wiersz autorstwa Pana Kawusi)

 

 Moja Mama,Mamusia,Mateńka…..

Odeszła odemnie do Niebieskiej Krainy,gdy miałam 10 lat.

Podstępna choroba nie pozwoliła Jej na  długą ziemską opiekę nademną.

Ale wiem,że Ona zawsze nademną czuwa.

KOCHAM CIĘ MAMO……………

          

DZIĘKUJĘ CI MAMO……………