Dzień mijał pomalutku,bez większych stresów.
W przychodni podłączyliśmy malutki telewizorek,tak,że mogliśmy śledzić
przyjazd Ojca św. do Polski.
Bardzo ładnie,w naszym,polskim języku przywitał polskich żołnierzy :"CZOŁEM ŻOŁNIERZE"
Pierwsza i ostatnia część Jego powitalnego
przemówienia była w języku polskim.
Napewno,jak na człowieka tak zjętego, było to duże przedsięwzięcie ,nauczyć się przemawiać w naszym ,bądź co bądź ,bardzo ciężkim języku,nawet,jeżeli musiał czytać to z kartki.
Potem patrzyłam,jak szpaler ludzi wzdłuż ulic Warszawy wita papamobile Ojca św.
Dla Krakowa wizyta Jego Świętobliwości rozpocznie się dopiero jutro wieczór.
Niestety jutro popołudniu pracuję( jej,jak ja dojadę z tego Kalmara jutro do domu,to nie wiem,akurat mieszkam niedaleko tras przejazdu Ojca św. ,a wszystkie drogi dojazdowe mają być pozamykane),najwcześniej w sobotę rano stanę gdzieś na drodze przejazdu……
Chociaż przy odrobince szczęścia może i jutro,wracajac wieczorkiem drogi nasze się skrzyżują????
Ale to dopiero jutro…..
Teraz pora na odpoczynek ( od komputera też)
Miłej nocy.