No bo co innego można robić na przykład o godzinie 3.36. gdy spać się nie da?
Byłam pewna, że po odpowiedniej dawce leku moje nocne kłopoty ulegna poprawie, ale skąd.
Pierwszy raz zbudziłam ię gdzieś 20 minut przed godziną drugą, oczywiscie jak zwykle piękny
super skurczybyk mnie całkowicie pokonał, maszerował sobie od stopy aż po biodro, takiego
jeszcze nie miałam dotąd, zawsze jakaś odmiana. No nic, pokonałam go i na jakieś pół
godziny udało mi sie przysnąć, tylko dlatego, że w głębi pokoju działał mój usypiacz –
telewizor.
Ale za długo sobie nie pospałam, już przed trzecia zaczęły mi nogi najpierw powoli, delikatnie
dokuczać, potem ból robił się coraz bardziej dokuczliwy i nie tylko nie mogłam leżeć, ale nawet
nie mogłam siedzieć na fotelu, musiałam więc jakieś 10 minut urządzać marsze, jak to dobrze,
że mam długi przedpokój ) ok. 16 metrów), spacerek był więc udany na tyle, że wreszcie
mogłamz powrotem w ulubionym fotelu zasiąść. O położeniu się na razie nie mam co marzyć,
bo zaraz odezwą się najpierw stopy, potem łydki.
Czy ktoś wie co to za przypadłość i jak ją zwalczać?
Ale ciekawe jest to, że te koszmary przychodzą tylko w nocy. Po nieprzespanej wczorajszej
nocy chwilkę popołudniu zdrzemnęłam się na tapczanie i…nic, żaden nawet najmniejszy
skurczyk mnie nie prześladował, one działają tylko nocą.
No cóż, można ewentualnie by dzień z nocą pozamieniać, tak jak kiedyś czyniła to moja
babcia i ciocia Janka, tylko jest jedno ale, one nie pracowały, ja niestety, a raczej stety do
pracy chodzić muszę, bo raczej wątpię w to, że ktokolwiek chciałby sobie w środku nocy
robić zdjęcie kręgosłupa, klatki czy innej części ciała.
No i przede mną znów następny niedospany dzień, bo na wyspana raczej nie wyglądam,
a teraz jest godzina 4.02, wiec czy warto kłaść się na godzinę, aby znów brutalnie zostać
z łóżka ściągniętym??
Jak żyć powtarzam słynne już pytanie, jak żyć, czy znajdzie się ktoś, kto mi skutecznie
pomoże???
Ech, szkoda nawet marzyć, pójdę na chwilkę jednak się zdrzemnąć, do godziny
siódmej jeszcze kilka godzin, oby sennych
P.S.Udało się, obudziłam się prawie o dziewiątej, ale i tak nieprzytomna.
W dodatku męczy mnie katar.