Był u nas w domu wczoraj św. Mikołaj.
A to było tak, nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Mia poleciała otworzyć drzwi i usłyszałam jej okrzyk radości: był św. Mikołaj, przyniósł prezenty!!!!
Przyznam, że zabiło mi niespokojnie serce. ale po chwili okazało się, że pośród paczek była i jedna dla mnie: wspaniała książka hiszpańskiego pisarza Carlosa Ruiz Zafona pt Gra Anioła.
Bardzo mądry ten święty Mikołaj, bo widać wiedział, ze mam kłopoty z czytaniem drobnego druku, bo ta książka jest wydrukowana ( na szczęście dla mnie) dosyć sporym drukiem.
Aha, oczywiście zaznaczyć też muszę, że żadnej rózgi nie otrzymałam, czyli jednak byłam grzeczna, tak uznał święty!!!
Za oknem biało i zimno, a ja dzisiaj wyjątkowo na popołudnie idę do pracy, bo zachorował kolega i trzeba było kilka roszad wśród pracowników zrobić.
Byle nie było tak w przyszły piątek, bo wtedy mamy Firmową Wigilię i nie miałabym czasu na przebieranki.
Firmowa Wigilia, znów, jak ten rok szybko zleciał……….
A tak w ogóle zastanawiam się, kiedy tak porządnie i bez żadnych kłopotów się wyśpię, dzisiaj znów zbudził mnie skurcz nogi, a potem skurcz żył Ten drugi jest gorszy, bo nie pozwoli ani leżeć, ani siedzieć, wtedy tylko trzeba chodzić tam i z powrotem po pokoju, albo po przedpokoju.
Chodzenie po przedpokoju jest bezpieczne tylko w nocy, gdy demon śpi w swoim łóżeczku, inaczej idziesz a tu jak perszing wymija cię mała czarna kulka, aby następnie nagle stanąć prosto przed twoimi nogami, już nie wspominając, że możesz się nadziać na pewną niezbyt mile pachnącą ” minę”.
Ciekawe, Peppa wie, że siusia się na podkład i tam z niego korzysta, a nijak nie może zrozumieć, że i tam inne swoje sprawy załatwiać można. Ale to jest jeszcze psi dzidziuś i na razie jakoś się jej wybacza,tym bardziej, że na razie obowiązuje ją poszczepienna kwarantanna i nie może chodzić na spacerki.
Tylko żeby jej te „zwyczaje” nie pozostały na zawsze.
Dzisiaj piątek, przed nami podobno bardzo śnieżny weekend, ale Magdusia się ucieszy!!!