niedziela, więc na wesoło:

 

przeczytane na Facebooku:

Jedzie młoda matka autobusem i wiezie na kolanach niemowlaka. Obok niej siedzi facet. Dziecko popłakuje, więc matka postanawia go nakarmić. Dziecko jednak odwraca się od piersi. Matka namawia go:
– No, weź cycusia, bo mama odda temu panu…
Dzieciak znów się odwraca, więc matka znów go namawia… I tak w kółko. W końcu facet nie wytrzymuje:
– Decyduj się gówniarzu, bo ja już trzy przystanki za daleko przejechałem.

Przecież nie można stale stresować się a to polityką, a to wiadomościami o końcu świata.
Wczoraj znowu sobie na You Tubie pooglądałam kilku ciekawostek na ten temat, między innymi przepowiednie Nostradamusa, czy przepowiedni Ojca Pio, wszystko ciekawie opisane, ale ta data grudzień 2012 jest chyba przez twórców filmików bardzo naciągnięta, robiona pod publiczkę, chociaż, właściwie można by uwierzyć w słowa płynące rzekomo, (bo kto to wie na pewno) słowa od samego Boga.
Każdy wierzy, w co chce wierzyć, a jak będzie przekonamy się już niedługo, za kilka dni.
Najgorsze jednak to, że okazuje się, że w piątek, czyli w dniu końca świata akurat pracuję popołudniu, nie wiem więc, czy na czas zdążę do domu
A przepowiednia wyraźnie mówi o 3 dniach i 3 nocach ciemności, podczas której trzeba zasłonić okna, nie wolno przez nie nawet spoglądać, a tym bardziej nie wolno wyruszać na ulicę, inaczej natychmiast grozi śmierć. Należy przygotować zapasy żywności i picia na te dni. Po trzech dniach nastąpi słoneczny brzask i życie wróci do normy, ale niestety wiele osób pożegna się wcześniej z życiem. Powstanie nowy świat, wspaniały, bez nienawiści, pełen miłości.
Tylko ciekawe ile tych wiktuałów należy zgromadzić, bo nie wiadomo, kiedy na przykład sklepy żywnościowe będą już czynne.
A może wtedy znów manną z nieba będziemy karmieni? – nie, to nie jest z mojej strony żadna ironia, bo z religii kpić sobie nie można, to tylko taka moja ciekawość. Tylko nie wiem, czy mi potrzebna, skoro według moich założeń nie będę już wtedy żyła….
Zresztą z tego mojego dumania widać, że niezbyt poważnie do sprawy podchodzę, chociaż przyznam, pewne wahania mam. Do piątku już niedaleko,,,,,,

 Ja na wszelki wypadek jednak pomału zaczynam składać rzeczy, które mam ze sobą w sobotę zabrać do Zakopanego. Pewnie znów tego trochę się nabierze, wszak będę tam aż całe 5 dni zimowych,a wiadomo, ciepłe rzeczy więcej w walizce miejsca zajmują. No i te wszystkie inne drobiazgi jak aparat fotograficzny, czy  mój malutki notebook też nieco miejsca zajmą. A niestety tym razem nie jadę autkiem, ale autobusem, dopiero w Zakopanem mnie z dworca odbiorą i na miejsce zawiozą.

Dzisiaj jest smutna rocznica zabicia pierwszego polskiego prezydenta Gabriela Narutowicza. Patrzę z przerażeniem, jak bardzo aktualna sytuacja polityczna podobna jest do tej przed 90 –  ciu laty, tyle samo nienawiści co wtedy, podobne zarzuty nielegalności władzy nie tylko prezydenta  ale też premiera.
Może przyjdzie opamiętanie na niektórych, bo niestety historia może się powtórzyć. Oby tak nie było.

A dzisiaj mamy piękną niedziele, co prawda nie ma już śniegu  i nie będzie, bo podobno święta mają być po wodzie, mam nadzieję, że nie ostatnią na tym świecie.  Inaczej musiałabym dzisiaj zaśpiewać ” to ostatnia niedziela, jutro się rozstajemy………..

GŁOWA DO  GÓRY !!!!

Reklama