ostatni czwartek??

        

E, nie, w w tym roku będzie jeszcze jeden czwartek, a potem jeszcze sporo tych czwartków będzie. Piątków, sobót i niedziel też !!
Wczoraj oglądałam film 2012, był „przypięty” do najnowszego Newsweeka. Kosztował prawie 20 zł ( plus oczywiście była też i gazeta do przeczytania), ale warto było, chciałam ten film mieć u siebie. Kiedyś oglądałam ten film u Magdy, ale z napisami, a siedziałam daleko i niezbyt doczytać mogłam. Miałam też sporo kłopotów, bo co prawda na oprawce pisze, że film ma i czytanie i napisy w języku polskim, ale po puszczeniu filmu okazało się, że czynne jest tylko nagranie w języku angielskim.
Trochę byłam zawiedziona, ale zatelefonowałam do niezawodnego Pana Józia i uruchomił mi na odległość i napisy i czytanie w polskim języku, tak więc tą nieco przerażająca „bajeczkę” mogłam sobie spokojnie pooglądać w rodzimym języku.. Ale właśnie dlatego, że oglądnęłam przestałam się bać jutra.
Trochę się nawet uśmiechnęłam, bo gdy zobaczyłam te walące się duże budynki i małe domki, gdy widziałam to tsunami, które z wielką siłą niszczyło wszystko co  jeszcze napotkało na swojej drodze i wyobraziłam sobie te biedne babiny, które teraz, realnie  nagromadziły całe zapasy ryżu i makaronów, zapałek, wody mineralnej i nawet papieru toaletowego, zastanawiałam się, po co by im te całe zapasy, gdy wszystko z wodą w czeluściach piekielnych będzie nikło. Tak w czeluściach piekielnych, bo albo świat zniszczy pożoga, albo naprawdę duża woda. Nikt miałby nie przeżyć, gdyby rzeczywiście do podobnej zgrozy jak na filmie miało dojść.
Co prawda w filmie  uratowało się troszkę ludzi, tych najbogatszych, którym udało się wykupić bilety na kilka  statków kosmicznych, podobnych do Arki Noego, bo nawet były tam miejsca dla zwierząt, aby potem móc odtworzyć nowy – stary świat, ale co ta garstka znaczyła w obliczu tylu miliardów ginących osób?
Film z wielkim rozmachem zrobiony, ale wątek oboczny był jednak nieco naiwny, chociaż jak zwykle dobro zwyciężyło, bezwzględna osoba  zginęła, a rozpadająca się rodzina w okolicznościach grozy i heroizmu ojca znów się połączyła, ku wielkiej radości dzieciaków.

To tyle o filmie. A co jeszcze? Byłam wczoraj u pana doktora Zbigniewa, ale chyba tym razem blokada niewiele mi pomogła, bark nadal boli, mam nadzieję, że to tylko chwilowo. Liczę, że znów na kilka dni ból mi odpuści i pozwoli przeżyć wspaniałe święta. Tej nocy boląca ręka budziła mnie „tylko” dwa razy, co to jest!!!
Jedna dobra kawusia i już na nogach stanęłam, rześka i do pracy gotowa, bo tak trzeba i już!!!!
No i trzeba pomyśleć już o jutrze, wszak to będzie ostatnia chwila do pakowania moich manatków – pojutrze wyjeżdżam, niesamowite, to już pojutrze!!!
Najważniejsze, żebym tylko o moich lekarstwach nie zapomniała, bo to byłaby tragedia, wszak tam są nie tylko leki przeciwbólowe, ale i też  te najważniejsze przeciw cukrzycowe, te na wszelakie skurcze no i przeciw ciśnieniowe. Cóż, wiek już obliguje do tego, że tymi świństwami i na śniadanie i na kolację karmić się muszę.
Dzisiaj i jutro pracuję popołudniu, więc pakowanie zostawiam na jutrzejsze przedpołudnie, zaraz po końcu świata, a ten ma przyjść i 4:44, więc trochę czasu przed wyjściem do pracy mi pozostanie 🙂
Miłego czwartku!!!

 

 

blokada

Reklama