po duszpasterskiej wizycie

Po raz pierwszy miałam wczoraj wizytę księdza z mojej nowej parafii.
Nie wiedziałam dokładnie, kiedy ta wizyta ma nastąpić, ale wczoraj wieczorem ktoś zadzwonił domofonem i grzecznie spytał, czy przyjmie pani Księdza?
Oczywiście, odpowiedziałam i z lekka zadrżałam, bo nijak nie byłam do tej wizyty przygotowana. Atrybuty potrzebne do święcenia, czyli kropidło i krzyż pozostały niestety na Smoleńsk. Ale na szczęście ksiądz miał własne kropidło, poprosił tylko o miseczkę, do której nalał troszkę święconej wody i pomodliliśmy się za pomyślność domowników, czyli za moją pomyślność, bo nikt inny tu przecież ze mną nie mieszka i poświęci moje mieszkanie, teraz już na pewno będzie mi sie w nim dobrze mieszkało.

Ksiądz był bardzo miły, chwilę porozmawialiśmy, spytał mnie, czy już zdążyłam zadomowić się na nowym miejscu i tak w ogóle o tym, co aktualnie   porabiam i jak mi się żyje.
Dostałam od niego oczywiście obrazek, a właściwie to dwa obrazki, jeden z nich, ten zamieszczony na górze, przedstawia część obrazu, zamieszczonego w głównym ołtarzu mojego parafialnego kościoła im św Szczepana i przedstawia scenę ukamienowania św Szczepana. Były przypuszczenia, że ten obraz już bezpowrotnie zaginął, jednak okazało się, że w cudowny sposób się odnalazł i został od razu umieszczony w głównym ołtarzu.
Jako nowa parafianka zostałam przez księdza bardzo serdecznie powitana  zaproszona na mszę św. do kościoła św Szczepana.
Trochę to jest dla mnie niesamowite, tyle lat byłam w parafii św Anny, teraz muszę nawet swoją parafię zmienić.
Ale znam ten kościół, kiedyś, bardzo dawno temu w nim byłam, pewnie z okazji czyjegoś ślubu, nie pamiętam dokładnie, teraz będę musiała z nim się zaprzyjaźnić.
Tyle dziwnych rzeczy czytałam ostatnio w związku z takimi kolędowymi wizytami księża, niektórzy z nich wymagają różnych wcześniejszych przygotowań, a to dotyczy nawet na przykład koloru obrusu, który powinien być biały, a to każą zamknąć zwierzęta (to ewentualnie rozumiem, bo na ogól psiaki atakują księży), a to każą zamykać telewizory, komputery, radia itd, na szczęście mój ksiądz był całkiem normalny, taki życiowy. Co prawda wydawało mi się, że telewizor wyłączyłam, okazało się, że tylko go wyciszyłam, ale komputer miałam włączony (oczywiście przy nim nie siedziałam), co ksiądz skwitował z uśmiechem, widzę, ze pani jest całkiem nowoczesna, ale to nie było powiedziane wcale z przekąsem, ot, tak, raczej z podziwem dla starszej pani 🙂
No tak, dawniej starsze panie tylko piastowały wnuki i dziergały na drutach czy szydełkach, teraz nie chcą się łatwo poddawać i też chcą kroczyć na przód zgodnie  z duchem czasu.

Oglądałam wczoraj oczywiście zaprzysiężenie nowego prezydenta USA – Donalda Trumpa i…
Przyznam, że miałam mieszane uczucia.
Co prawda nie wysłuchałam całego pierwszego jego przemówienia jako prezydenta, bo akurat wtedy miałam już wizytę księdza i musiałam ściszyć telewizor, ale potem wielokrotnie omawiali to, co zdążył on w swoim pierwszym spiczu powiedzieć.
Trochę przypomina mi to nasze rodzime podwórko, nasze wybory z zeszłego roku, obietnice, obietnice, obietnice.
Analogicznie, też Trump zastał Amerykę w ruinie i teraz pracowicie będzie ją odbudowywał ku chwale wszystkich amerykanów (skąd to znamy??), wydaje mi się, że w obecności ustępującego prezydenta, jego słowa były po prostu niegrzeczne. Z jednej strony udawał, że dziękuję Obamie za jego prezydenturę, z drugiej nieźle go obsmarował, pokazując, że ich kraj nie należał do przeciętnego Amerykanina, a tylko do biznesmenów, którzy czerpali garściami zyski i nie dzielili się z tymi biednymi. Czyżby Trump zapomniał, że to on właśnie należy do tej klasy miliarderów, którzy wcale nie byli aż tacy hojni wobec tych biednych, wprost przeciwnie, z tego co wiadomo, czerpał ze swoich interesów niezłe zyski. Nie ważne, czy drogą legalną, czy półlegalną, ale przynajmniej nie powinien krytykować tych, którzy przynajmniej  starali się, by ten świat był w miarę normalny i dostępny i dla tych bogatych i dla tych biednych, dla tych białych i kolorowych. . A może się mylę? Może Trump  okaże się jednak dobrym Dziadkiem, który obsypie  wspaniałym życiem każdego przeciętnego mieszkańca USA. Tylko coś wątpię w te jego dobre jego zapewnienia.
Boję się tylko, by tam w USA również nie powstało zbrojne ramię  typu naszego ONR, które zwalczać będzie nie tylko terrorystów, ale również zamknie się na potrzeby mieszkańców o innej kolorze skóry, o innych poglądach seksualnych, o innych wyzwaniach. Nie darmo Trump głosi hasła: Ameryka dla Amerykanów, też to doskonale znamy i wiemy z własnego podwórka do czego takie hasła mogą doprowadzić.
Ale to wszystko są tylko hasła, a ile z nich rzeczywiście w życie wprowadzi, czas pokaże.
Nie wiem, czy nie trzeba już zacząć się bać, bo chociaz od Trumpa dzieli nas szeroki ocean, ale jego populistyczne hasła bardzo mocno mogą odbić się na światowej polityce, już wszędzie  prawica podnosi swoją głowę wysoko ponad chmury, a mając za sobą takiego nierównego i nieprzewidywalnego człowieka, rożnie może to się dla świata skończyć.
Oby moje złe przeczucia się nie spełniły


A przed nami dwa piękne świąteczne dni : Dzień Babci i Dzień Dziadka
Co byśmy bez nich zrobili, są jakby nie było podstawą naszego rodzinnego istnienia.
I jeżeli nawet ktoś, podobnie jak i ja, tych naszych kochanych antenatów już nie ma koło siebie, niech przynajmniej na moment zamyśli się, powspomina tamte dni, gdy babcia, która zawsze miała rację i dziadek, który wszystko wiedział  najlepiej, byli jeszcze z nami.
Wszystkim Babciom i Wszystkim Dziadkom w Dniu Ich Święta życzę samych miłych chwil z  Kochanymi Wnuczętami, aby zawsze czuli się przez nich kochani i im potrzebni.

A także życzę przyjemnej i słonecznej soboty, bo słonko dzisiaj widać o nas całkowicie nie zapomniało i wesoło po (prawie) błękitnym niebie sobie płynie.
Oby tylko zły smog jemu w tym nie przeszkodził.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

zadzwonił domofonem i grzecznie

Reklama