Kontrola jakości

Wszak jeszcze małe niedociągnięcia w łazience są usuwane, dzisiaj przyszedł do mnie Naczelny Kontroler czyli Maciek i bacznym okiem wszystko zlustrował. Ogólnie mówiąc, podobało mu się, chociaż wszystkie najmniejsze niedociągnięcia wyszczególnił. Ale łooooo, czepia się tylko, po pierwsze nie wszystko jest jeszcze dopieszczone, a po drugie nikt z cyrklem i z milimetrem po mojej łazience biegać nie będzie.
Mnie się podoba, a to jest najważniejsze, bo to ja przecież w tej łazience na codzień urzędować będę.
Dzisiaj po raz pierwszy doceniłam dobrodziejstwo siedziska, bo mogłam spokojnie sobie siedząc umyć włosy i żadne kołowrotki w mojej głowie mi nie przeszkadzały, nawet, gdy zamknęłam oczy. Wspaniale było.
No i teraz przypominając sobie podobną sytuację w poprzednim brodziku, gdy musiałam trzymać się kranu i obijać o ścianki kabinki, gdy mi się wiatraczki w głowie włączały i stwierdziłam, ze chyba wstąpiłam do raju.
Już o tym wspindraniu się bez trzymanki nie wspomnę, bo wiele razy o tym pisałam, cud, że nie upadłam i nie rozbiłam sobie głowy, albo nie złamałam sobie nogi, czy nie daj Boże, co byłoby jeszcze gorsze – biodra. No to może nie tak bardzo niepełnosprawna jestem, skoro dałam z tym radę, ale ile nerwów przy tym wchodzeniu i wychodzeniu z tej kabinki zjadłam, to nawet szkoda wspominać.
Ale na szczęście ta trauma już poza mną, teraz przynajmniej przez ten niziutki próg, no i przez zamontowane uchwyty i siedzisko czuję się bezpieczniejsza.
O finansach nie wypada pisać, ale sporo ich poszło, nieźle zainwestowałam w tę łazienkę i w sumie i w kuchnię, dokładnie licząc przekroczyłam planowany budżet o około 2500 zł, ale skoro zachciało mi się tu półeczki, tam szafeczki, to trudno, to wszystko niestety kosztuje, a pierwotnie nie było pod uwagę brane. Tylko wyszłam z założenia, że skoro już podjęłam ten trud, trzeba sprawę porządnie do końca doprowadzić, by zwiększyć funkcjonalność mieszkania.
Moja łazienka jest teraz jaśnie oświecona, bo mam i dwa światełka nad umywalką i centralną lampę plafonową na suficie, mogę się teraz przeglądać w lustrze do woli, tylko po co, ciekawego na pewno nic tam nie dojrzę.
Kratka kominowa też jest wymieniona, bo była nieco już zapchana, więc cug jest doskonały, przynajmniej wiadomo, że żaden czad mi nie grozi.
Wojtek jeszcze uszczelnia silikonem podłogę w brodziku, jeszcze ma dwie czy trzy małe płytki do uzupełnienia na boku ścianki koło piecyka no i potem jeszcze pomaluje łazienkę i na tym byłby koniec tam remontu.
A w kuchni też jeszcze czeka wymiana kratki kominowej, zresztą taki był nakaz kominiarzy kontrolujących przepływ wentylacji i już dawno właścicielka Kasia miała to przeprowadzić, ale zawsze coś wypadało , a czas sobie mijał. Teraz zrobi to Wojtek, podobnie jak w łazience uszczelni ciąg wentylacyjny w kuchni, no i na koniec jeszcze założy mi nad zlewozmywakiem szafkę z ociekaczem, a pod nią oświetlenie.
Tak wiec jeszcze trochę czasu Wojtek u mnie spędzi, tym bardziej, że jeszcze podjął się wymiany instalacji elektrycznej w przedpokoju, dokładnie tak, by już prąd nagle mi się sam nieplanowo nie wyłączał.
No i to by było na tyle z tym remontem mieszkania, co prawda jak już kiedyś pisałam, marzy mi się ogrzewanie panelowe, ale w chwili obecnej ze względów finansowych i nie tylko, nie jest to możliwe do przeprowadzenia.
Zresztą za dużo szczęścia na raz by mnie spotkało, a czy ja wiem, czy na takie zasługuję ????????
Życzę przyjemnego popołudnia i wieczorku sobotniego, jutro ciąg dalszy nastąpi.

Reklama