
A nie mówiłam, że Basia nie wytrzyma i furę pączków na Tłusty Czwartek napiecze?
Nie powinnam się chwalić Jej zdjęciem, co innego, gdyby to były moje, przeze mnie usmażone pączki, ale tak pięknie wyglądały, zwłaszcza na tle tych żółtych tulipanków, że nie mogłam się oprzeć, żeby je Wam nie pokazać.
BASIU JESTEŚ WIELKA!!!!!!
Okazuje się, że również i Bożenka pochwaliła się we wczorajszym komentarzu usmażonymi przez siebie pączkami.
DZIELNE OBIE DZIEWCZYNY !!!!!
I chociaż nie miałam okazji tych pączków spróbować wiem, że na pewno były one smakowite.
No tak, duch Prawdziwej Polskiej Gospodyni w narodzie tak całkowicie jeszcze nie ginie.
Ale jeszcze trzeba lubić wypiekami się parać, Basi zawsze to wychodzi.
I nawet tak na ucho Wam powiem, że mam już przez Basię przyrzeczony urodzinowy tort przez Nią osobiście upieczony na moje 70 – ste urodziny .
A to już tak niedługo, jeszcze tylko 58 dni pozostało do tego Wielkiego Dnia.
Czyli tylko 57 dni będę „sześćdziesiątka”, potem szóstka w siódemkę się przemieni i…….. już będzie leciało i leciało……
Tylko wciąż nie wiem, czy z tego powodu mam się cieszyć, czy może martwić?????
Zresztą wczoraj miałam taki mały powrót do moich lat dzieciństwa i młodości, bowiem jak już pisałam, Łukasz zajął się dokumentacją naszego rodu i naprawdę było sporo dokumentów, listów, zdjęć i wspomnień, które albo całkiem nie znałam, to te które są bardzo odległe ode mnie, albo te, w których moja pamięć wracała do minionych lat.
Podziwiam trud, który Łukasz włożył w tę naprawdę syzyfowa pracę, ale wszystko to dla potomnych zostanie, bo może warto czasami wspomnieć o tych naszych przodkach, których już z nami nie ma, a dzięki którym niejako i my na tym świecie istniejemy?
A w moim domu znów remont. Tym razem na szczęście już nie u mnie w mieszkaniu, ale rozgardiasz jest na klatce schodowej, bowiem wykładają nam podwórko nową kostką i cały materiał muszą przez klatkę schodową wnosić, co niestety bardzo utrudnia wchodzenie po schodach, jeszcze gorzej jest ze schodzeniem, bo brak poręczy i te płótna na schodach i rozłożone belki drewniane robią schody niebezpiecznymi. Ale trzeba przyznać, że mimo, że pogoda na takie prace budowlane nie jest zbyt przychylna, chłopaki uwijają się jak w ukropie i niebawem praca będzie dokończona, a potem……. już właścicielka umówiona jest z…oczywiście że z Wojtkiem, który piękną barierkę przy schodach wejściowych zamontuje i wtedy już całkiem bezpiecznie będę po tych schodach sobie ganiała.
Czyli jak to mówią: wszystko idzie ku dobremu, najpierw remont u mnie w mieszkaniu, który przyniósł mi tyle wygód, potem to pięknie zmienione podwórko (wypadałoby jeszcze jakiegoś ogrodnika zatrudnić, żeby piękne kwiaty tam zasadził, wtedy można by mile popołudnie na ławeczce w ogródku spędzać, ale to chyba już za wiele żądam???), potem ta barierka przy schodach…….
Ach ten Wojtek, jak to dobrze, że kiedyś Kazik mi go polecił, że go poprosił, żeby zajął się moim mieszkankiem, naprawdę jest to złota rączka, o czym niebawem przekona się nie tylko Kaśka- właścicielka, której klatkę schodową zmieni w bezpieczną przestrzeń, ale pewno i moja Magda też będzie niedługo już szczęśliwa, gdy Wojtek wyremontuje również i jej łazienkę.
Można więc ze spokojem rzec : WOJTEK DOBRODZIEJ 🙂
Żyć, nie umierać, życie czasami bywa jednak piękne.
Pogoda dzisiaj niestety animuszu do życia nie dodaje, ale niech sobie troszkę popada, szybciej zielono się zrobi, już malutkie listeczki na niektórych krzewach się pojawiają.
Miłego piątku (mimo nie najlepszej pogody) życzę, niech wszystko układa się i dzisiaj i przez cały weekend po Waszej myśli.