BUSY

Dzisiaj od 6.20 rano jestem bardzo zajęta, bo dzisiaj trwa dalszy ciąg programu pod tytułem „Wielkie sprzątanie”, więc nawet czasu na napisanie porannego blogu nie miałam i …nadal go nie mam.
Można powiedzieć, że u mnie już trwają nie tylko poremontowe, ale i przedwiosenne porządki, w każdym kątku wszystko poprzeglądane i poukładane. Oczywiście, że przy udziale Reni, ale i wierzcie mi, ja też miałam co robić.
Ale za to coraz piękniej robi się w moim mieszkanku, teraz pora czekać tylko na gości.
A zresztą i tak zaraz do pracy będę musiała wychodzić, więc po prostu dzisiaj się nie rozpisuję, bo i też wszystko, co miałam na myśli w poprzednich wpisach umieściłam, a nic specjalnie nowego ani u mnie, ani w polityce się nie dzieje. Przynajmniej w tej ostatnich czasach polityka nieco zakleszczyła się w tematach i sobie trwa i trwa, co już pomału przestaje mnie nawet denerwować. Kiedyś ten zwariowany kołowrotek przecież będzie musiał przestać się kręcić.
Pozostaje mi tylko miłego czwartkowego (już) popołudnia życzyć, ze słonkiem, takim, jakie w Krakowie właśnie świeci, chociaż jest ciągle chłodno. No cóż, przecież to dopiero miesiąc luty, jeszcze nie pora na ciepełko.
Wczoraj obliczyłam, że zostało mi jeszcze tylko 70 dni do moich 70 urodzin, czyli teraz mam jeszcze przed sobą tych dni szczęśliwej sześćdziesiątki tylko 69.
No to ALLELUJA I DO PRZODU

Reklama