
Pomarzyć można przecież Uleczko, prawda?
A że dzisiaj kolejna środa i to nieco w wiosennych barwach, więc i dzisiejsza różyczka dla Ciebie jest zielona.
Zieleń to kolor natury, kojarzy się z życiem i harmonią. Stanowi też kolor uzdrowienia, nadziei i wolności, czyli to wszystko o czym myślę, a wiem, że i Tobie te wartości są bliskie.
Więc życzę Tobie ( i sobie też), aby wszystkie te przesłanki tej pięknej zielonej różyczki się spełniły, bo życie w harmonii i nadziei jest bardzo przecież ważne, a i o tę prawdziwą wolność, bez żadnych zakłamań i perfidii będziemy niedługo, bo już w maju, upominać się podczas prezydenckich wyborów.
Bądź Uleczko szczęśliwa i wesoła na tym przedwiośniu, bo ten najpiękniejszy czas wciąż jest przed nami, już tylko o kilka kroków.
Wczoraj miałam bardzo przyjemny czas, bo miałam miła wizytę Diany, Ksawra i oczywiście Kochanej Zelduni.
Mój Boże, jeszcze nie tak dawno przynoszono ją jako małą kukiełkę, zawiniętą w kocyk, a ja wyobrażałam sobie moment, gdy Zeldunia będzie biegała wesoło po moim mieszkaniu.
A było jej wczoraj pełno wszędzie, trzeba było mieć oczy na około głowy, bo strasznie jest ciekawska, w każdy kącik zaglądała, a już wszelkie kurki od kuchenki i od pralki niezmiernie ją interesowały, co chwilę je przekręcała i trzeba było ją bardzo pilnować. Co prawda miała do dyspozycji świeżo wyprane, pachnące zabawki: misia Pandę, oraz pluszowego małego misia i mapkę, ale jednak kurkami tak fajnie się kręciło, no a pralka świeciła przecież kolorowymi lampkami……. zdecydowanie były one ciekawsze od zabawek. Spryciula z tej Kochanej Zelduni.
No ale na koniec zwyciężyła bajka puszczona na laptopie, która tak się Zelduni spodobała, że nawet nie chciała się ubierać, gdy przyszła pora powrotu do domu, jej sprzeciw był bardzo zdecydowany NIE i już.
Nie muszę chyba dodawać, że zarówna Diana jak i Ksawer byli pod wrażeniem mojej łazienki, ale również i nowa część kuchni również im się bardzo spodobała. Rzeczywiście, teraz zlewozmywak wraz ze szafkami, jedną na dole, pod zlewozmywakiem, gdzie można schować w jednej połowie kosz na śmieci i w drugiej są półki na wszelakie potrzebne w kuchni płyny do sprzątania, a drugą podświetlaną, wiszącą szafką , w której jest schowany ociekacz na naczynia zupełnie zmienił wygląd całej kuchni. Zupełnie inaczej kuchnia wygląda, gdy nic nie jest na wierzchu, wszystko jest pochowane, jest teraz po prostu w kuchni porządek.
Bo nic tak nie zagraca mieszkania, jak porozwalane w nieładzie śmieci (mimo, że były w kuble, ale „straszyły”), czy umieszczone na wierzchu (tak jak miałam) wszelakie butelki z płynami, czy ociekające na wierzchu naczynia.
Zresztą sam „oblazły” stary zlewozmywak, który pamiętał chyba Cesarza Franciszka, obramowany nieco nadgniłą już ze starości dyktą zawsze mnie deprymował – to trzeba było koniecznie zmienić, skoro nikt przede mną tego nie chciał zrobić.
Każdego dnia na nowo odkrywam piękno mojej łazienki i czuję tę radość z tego, że jednak się zdecydowałam na tę zmianę, a tu muszę przyznać, że duchowe ( i nie tylko) wsparcie Maćka bardzo mi w tym pomogło i za to jestem Mu bardzo wdzięczna. Zresztą to Maciek był niejako architektem tej nowej łazienki, a jej przemeblowanie bardzo pozytywnie na wygląd łazienki wpłynął, zrobiła się optycznie jakby nieco większa, niż poprzednio, może to szczegół, ale na przykład przeniesienie zwyczajnej muszli klozetowej w inne miejsce już spowodowało, że zrobiło się w łazience luźniej. Resztę dopełnił oczywiście Wojtek, który szafkami uczynił tę łazienkę bardziej funkcjonalną, a jej oświetlenie, prócz głównego górnego światła dodatkowymi małymi dwoma lampkami dodała łazience uroku.
No nie, trzeba powiedzieć, że miałam wielkie szczęście podczas tego remontu, a dzieci mojej Siostry, zarówno Magda, jak i Maciek, stanęły na wysokości zadania, gdyby nie Oni, pewno nadal musiałabym się w tym koszmarku, jaki był, pluskać.
Ale nie tylko za tę łazienkę Ich kocham……….. Jak to dobrze, że Ich mam 🙂
Znalazłam ( przy pomocy Darki zresztą) kiedyś zdjęcie z poprzedniej łazienki, oczywiście tylko jej kawałka, ale królowała na nim ta okropna landara, czyli stara kabina prysznicowa, a za nią stały drewniane półki – to był cały wystrój tej łazienki ( o straszących rurach i wystających ze ściany przewodach nawet nie wspomnę). Zastanawiałam się nawet, czy nie umieścić zdjęcia tego reliktu przeszłości, ale nie chcę nikogo tym koszmarkiem straszyć, a i sama chcę jak najszybciej zapomnieć o tamtych niezbyt miłych kąpielach.
Dzisiaj jest już inaczej, całkiem fantastycznie i dlatego jestem taka naprawdę zadowolona i dlatego tyle o tej łazience piszę.
O nowej łazience i o nowym zlewozmywaku właściwie marzyłam od samego momentu wprowadzenia się na moje tutejsze mieszkanko i proszę, co prawda trzy i pół roku musiałam czekać, ale naprawdę się opłaciło.
Boże, jak ja mogłam tak przez te trzy i pół roku mieszkać???????
Bardzo krytyczna dzisiaj jestem dla siebie, ale w pełni zasłużyłam na tę samokrytykę, dobrze, że się w porę z tego marazmu obudziłam, no i miałam koło siebie bliskich memu sercu ludzi, którym mogłam zaufać i się na nich nie zawiodłam.
Bo co prawda wciąż nie jest to moje własne mieszkanie, ale przecież to ja teraz w nim mieszkam i oby było tak jak najdłużej.
Bo teraz czuję się tak, jakbym od nowa do tego mieszkania się wprowadziła.
Jestem po prostu S Z C Z Ę Ś L I W A !!!!!!!!
Środa wstała nieco pochmurna, ale nic to, przecież dopiero jest dosyć wczesna godzina, chociaż parę dni temu o tej porze słonko już świeciło.
Ale mam nadzieję, ze wiatr chmury przegoni precz i słonko do nas dzisiaj zawita.
Dzisiaj Magda mi zameldowała, że różyczki w Jej ogródku delikatnie już pączki puszczają, czyli jednak zbliżająca się wiosna ma się trochę na rzeczy?
Jak ja lubię tę porę roku, gdy właśnie pączki na drzewach przekształcają się w maleńkie listki……………a ta pora już tuż, tuż……
Miłej i słonecznej środy, niech ptaszki swoim świergotem obwieszczają nam dobrą nowinę, że zbliżają się już te wyczekiwane ciepłe, słoneczne, listkami zielone dni, gdy nasze życie odradza się od nowa.
Może ta wiosna przyniesie nam również i polityczną odnowę Polski???????